Nocą, z 6 na 7 stycznia statek rybacki Ásgrímur Halldórsson SF wyruszył jak zwykle na połów
śledzi. Płynął przez wody Hornafjörður, gdy nagle pod sieci wpłynął wieloryb.
Kapitan statku, Guðmundur Sveinbjörnsson, opowiadał później o tej przygodzie z olbrzymem,
że nigdy przedtem nie znalazł w swoich sieciach
na śledzie tak dużego okazu. Wieloryb zaplątał się w sieć, ale swoim impetem łatwo ją rozerwał i odpłynął.
Z powodu wyrwanej dziury, rybacy stracili zaledwie... 60 ton swojego śledziowego łupu.
Załoga Ásgrímura z zazdrością patrzyła na inne kutry, które rano, po nocnych połowach zbierały
się w porcie. Zazwyczaj statki przywożą z jednego rejsu od 350 - 800 ton śledzi. Załoga Ásgrímura
dowiozła zaledwie 180 ton.
A jednak jest jakaś jedność wśród stworzeń morskich. Nasza teoria jest taka, że wieloryb chciał po prostu uratować
słabszych kolegów od niechybnej śmierci i rozerwał sieci. Nikt nie chciałby chyba skończyć jako rolmops.
Wieloryb chciał doświadczyć też, co jest po tamtej stonie sieci...