19.07.2004r.

Parę islandzkich zasad życia z elfami


Większość Islandczyków chwali się i opowiada o imponujących statystykach dotyczących ich ojczyzny. Ten przemądrzały naród, w liczbie 290 tys., szczyci się najbardziej rozpowszechnioną siecią internetową w przeliczeniu na jednego mieszkańca, ale rzadko przyznaje się, że ludność tam jest bardzo przesądna.

Każda osoba, poczynając od kasjerów w banku, poprzez księgarzy, po nauczycieli akademickich, może na swojej drodze spotkać nadprzyrodzoną istotę. Rzadko który Islandczyk podważa istnienie elfów, krasnoludów, trolli i innych, na podobieństwo ludzi, istot, ukrytych pośród skał.

Erla Stefansdóttir, znana islandzka badaczka elfów, z pomocą Urzędu Planowania w Reykjavíku i dwóch agencji turystycznych, sporządza charakterystyki tych istot. Chociaż Islandczycy nazywają je często wszystkie jednym określeniem - UKRYTE ISTOTY, to charakterystyki pokazują jednak różnice pomiędzy poszczególnymi ich 'gatunkami'. Elfy znane są z wyszukanych ubiorów i bardzo chronią swoją prywatność. Krasnoludy, bardziej markotne niż elfy, są wielkości małego ludzkiego dziecka. Skrzydlate elfy, to istoty otoczone poświatą. Trolle są najpotężniejsze ze wszystkich istot, żyją jak pustelnicy wśród gór i lodowców.

Do pani Stefansdóttir, ok. 4 razy w miesiącu, dzwonią ludzie z prośbą, aby sprawdziła czy ich posiadłość jest wolna od ukrytych istot. Rozpowszechniona wiara w nie często dokucza Administracji Dróg Publicznych w Islandii. Każdego roku ekipy budowlane niszczą niewidzialne domy, co spotyka się z ostrym protestem mieszkańców okolic. Drogowcy odpowiadają na to z wyrozumiałością, omija 'święte' domy, albo wstrzymują wręcz budowę na pewien czas, który jest potrzebny jest z pewnością niezwykłym istotom na znalezienie nowego lokum.

Valdimir Hafstein, folklorysta i historyk, zatrudniony przez Administrację Dróg, opowiada, że w latach 70-tych zdarzyło mu się wzywać medium, aby przeprowadzić negocjacje ze zdenerwowanymi elfami, po tym, jak zaplanowano zbudować drogę koło Akureyri. Oczywiście elfy zagroziły sabotażem projektu. Dzięki dwum seansom medium, uzyskano kompromis: jeśli urzędnicy zrezygnują ze środków wybuchowych przy budowie dróg, elfy przestaną się przeciwstawiać.

Po paru tygodniach, znany przedsiębiorca budowlany, postarał się mocno by w bardzo delikatny sposób usunięto głaz, znany jako Gransteinn, należący do krasnoludów, ponieważ blokował on możliwość poszerzenia szosy prowadzącej do Reykjavíku. Viktor A. Ingolfsson, rzecznik firmy budującej drogi, broni wierzeń ludzkich w nadprzyrodzone istoty. Porównuje taki stan rzeczy do przypadków w Stanach Zjednoczonych, gdzie pojawiają się ostre głosy przeciwko budowaniu dróg w miejscach pochówku. Władze amerykańskie szanują w takich przypadkach głosu swych obywateli. Tak samo powinno być i jest w Islandii. Jeśli są ludzie, którzy wierzą w elfy, to nie można tego wyśmiewać ani ignorować, ale uszanować czyjeś poglądy. Pan Ingolfsson przyznaje, iż w czasach, kiedy można budować drogi gdziekolwiek się chce, to dzięki poprawkom planu dróg z ominięciem kamieni elfów, prawdopodobnie wiele pięknych miejsc zostało uratowanych.

Islandzcy podatnicy w większości popierają niezwykłe ustępstwa wobec elfiego lobby. Marianna Clara, pisarka, popijając cappuccino w jednej z Reykjavickich kafejek mówi: "Jesteśmy małą nacją. To ważne, aby być dumnym ze swej kultury. Myślę, że to miłe, iż rząd popiera ludzi, ich wierzenia i magię swojego kraju." Magnus H. Skarpenhedisson, jak się sam nazywa, dyrektor Szkoły Elfów, prowadzi seminaria o paranormalnych zjawiskach. Sądzi on, iż przenoszenie skał pozwala na zaoszczędzenie wydatków z budżetu państwa. "Jeśli ignorujecie ukryte istoty, koszt budowy podwaja się lub nawet potraja. Wszystko idzie źle. Pracownicy chorują. Maszyny nie działają." Powtarza to Islandczykom niezależnie czy jest to prawda czy nie.

Ale nie wszyscy uważają, że elfy istnieją i są warte całego zamieszania. "Jestem trochę zawstydzony, kiedy w gazetach zagranicznych donoszą, że islandzki wydział dróg przesuwa kamień zamiast usłyszeć, że pomaga ludziom głodującym na świecie" - mówi zaniepokojony Þorvaldur Karl Helgason, pastor luterański i kierownik administracji biskupiej. Pastor jednak nie potępił praktyki, lecz ostrzega jedynie, mówiąc, iż "trzeba być ostrożnym, bo można nie wiedzieć co się czyni".

Chociaż Islandczycy nie wiedzą może co czynią, jednak czynią to od bardzo dawna. Arni Bjornsson, antropolog-kulturoznawca z Narodowego Muzeum Islandzkiego, śledzi opowieści o ukrytych istotach przez wiele wieków. Wiara w nie rozkwitła w XVII i XVIII wieku. Był to zły czas w dziejach Wyspy. Islandia od niedawna wygląda dopiero tak jak dziś. Król Danii (który panował w Islandii aż do 1944 roku) nałożył monopol handlowy na Islandię już w 1602 roku, przez co nie mogła ona handlować z innymi państwami. Wielu Islandczyków żyło w zatłoczonych, wilgotnych, pokrytych darnią domach i wielu cierpiało z powodu głodu. Wtedy, w 1783 roku, wielki wybuch wulkanu Laki zmiótł 75% upraw, prowadząc do głodu tysiące ludzi, co w konsekwencji sprawiło, że wymarło 20% populacji.

Arni Bjornsson twierdzi, iż warunki naturalne sprawiają, że Islandia jest bardzo niestabilnym krajem. Człowiek nigdy nie był pewien czy jeśli wstanie rano, jego ziemia nie będzie pokryta popiołem wulkanicznym. Bjornsson uważa również, że ukryte istoty miały też dla przodków współczesnych Islandczyków swoje psychologiczne uzasadnienie: "Świat tych istot był często krainą marzeń, gdzie elfy zazwyczaj lepiej były ubrane niż ludzie i żyły w pięknych domach. Elfy nie musiały handlować tylko z Danią. Miały swoich własnych kupców. To był świat spełnionych marzeń dla wielu ludzi." Bjornsson jest zdziwiony faktem, że w obecnych czasach, utrzymuje się opowieści o ukrytych istotach ze względu na dochody z turystyki. "Niektórzy ludzie wykorzystują folklor dla własnych korzyści." - twierdzi antropolog. Valdimir Hafsteinn, historyk, przeciwstawia się tej tezie: "Pomysł, iż na Islandii naciąga się turystów, jest bzdurny. W tym wieku, w Islandii nastąpiła całkowita zmiana standardów życia. Większość ludności żyje teraz w miastach. Islandzka tożsamość, związana z tamtym stylem życia, zanika. Współczesne relacje z elfami nie dotyczą ludności zamieszkującej miasta, ale farmy, prawdziwych Islandczyków. Antagonizmy pojawiają się, gdy miasta pragną się rozbudować. Pojawia się wtedy poczucie winy, pomieszane z nostalgią."

Erla Stefansdóttir, siedząc na orientalnym dywanie, przy figurce elfa i lampce ze świecą, dekorowaną w rosyjskie ikony, mówi, że krasnoludy z Gransteinn opuściły swoje miejsce, gdy tylko dowiedziały się o rozszerzeniu szosy.

Krasnoludy pozostawiły to bez komentarza.



Skomentuj ten artykuł na forum





Copyright © 2003-2006 ICELAND.PL
Wszelkie prawa zastrzezone - All rights reserved