Jeżeli już dowiedzieliśmy się z jakich przyczyn Islandczycy postanowili zostać Islandczykami, poznajmy dokładniej system polityczny, który stworzyli Wikingowie. System ten jest dzisiaj przedmiotem zachwytu niektórych politologów. A skoro był taki idealny to dlaczego upadł? Tego dowiecie się Państwo z artykułu Rodericka T. Longa pod tytułem „Zmierzch i upadek systemu prawa prywatnego w Islandii” (tłum. Witek Kieraś) – za udostępnienie artykułu dziękujemy Panu Jackowi Sierpińskiemu z portalu www.libertarianizm.pl.
Oryginalny tekst w jęz. angielskim można przeczytać pod adresem http://www.libertariannation.org/a/f13l1.html.
Islandzki eksperyment polityczny okazał się mimo wszystko genialnym wynalazkiem, o którym raczej mało dziś słyszymy. Artykuł Rodericka T. Longa wypełnia tę lukę i dzięki niemu poznajemy „białe plamy” w historii Islandii.
Wydaje się, że Islandia była najlepszym miejscem na przeprowadzenie takiego eksperymentu i szkoda tylko, że z powodu małej pomyłki wszystko zostało zaprzepaszczone.
Zapraszamy do lektury jednego z najciekawszych tekstów historycznych o Islandii jakie ostatnio wpadły w ręce naszej redakcji.
ZMIERZCH I UPADEK SYSTEMU PRAWA PRYWATNEGO
W ISLANDII
History is philosophy teaching by examples.
- Bolingbroke
Wielu wolnościowców jest zaznajomionych z systemem
prywatnego prawa, który dominował na Islandii w okresie
Wolnej Wspólnoty (930-1262). Mechanizmy rynkowe a nie rządowy
monopol na użycie siły stanowiły tam zachętę
do współpracy i utrzymania porządku.
W zarysie podstawowe cechy tego systemu wyglądały następująco:
władza ustawodawcza spoczywała w rękach Zgromadzenia
Powszechnego (alþingi); ustawodawcami byli naczelnicy
(goðar; l. poj. goði) reprezentujący członków
zgromadzenia (þingmenn; l. poj. þingmaður [ang.
Assemblyman]). Każdy Islandczyk był związany
z jakimś naczelnikiem - czy to bezpośrednio poprzez
bycie członkiem zgromadzenia, czy też pośrednio
przez przynależenie do gospodarstwa, na którego czele
stał jakiś członek zgromadzenia. Naczelnictwo (goðorð)
stanowiło własność prywatną, którą
można było kupić i sprzedać. Przedstawicielstwo
było raczej kwestią wyboru niż miejsca zamieszkania.
Członek zgromadzenia mógł zmienić naczelnika
(zmieniając jednocześnie odbiorcę płaconych
przez siebie należności) bez konieczności przenoszenia
się do innego okręgu. Wynikająca stąd konkurencja
pomiędzy naczelnikami służyła utrzymywaniu
ich w ryzach.
Zgromadzenie Powszechne uchwalało prawa, lecz nie miało
żadnej władzy wykonawczej - egzekutywa leżała
w gestii jednostki wspomaganej przez przyjaciół, rodzinę
i naczelnika. Spory rozstrzygane były albo przez prywatne
sądy rozjemcze, albo przez system sądowniczy zarządzany
przez Zgromadzenie Powszechne. Naruszający prawo zobowiązany
był wypłacić ofierze odszkodowanie, a jeśli
odmówił tracił wszelką ochronę prawną
(przez co mógł być np. bezkarnie zabity). Żądanie
odszkodowania stało się samo w sobie towarem rynkowym,
osoba zbyt słaba by wyegzekwować swe żądania
mogła odsprzedać to prawo komuś potężniejszemu
- zapobiegało to wykorzystywaniu słabych przez silnych.
Przybyszów szokowała owa "kraina bez króla"
jednak okazało się, że islandzki system zapewniał
spokój równie skutecznie co sąsiednie systemy
monarchiczne.
Sukces islandzkiego quasi-anarchistycznego systemu instytucji
prawnych z okresu Wolnej Wspólnoty został wykorzystany
przez Davida Friedmana, Bruce'a Bensona i innych jako dowód
przeciwko Hobbesowskiemu argumentowi głoszącemu, że
w stanie braku władzy centralnej niemożliwa jest współpraca.
Jednak w Okresie Sturlungów (1230-1262) islandzka Wolna
Wspólnota ostatecznie pogrążyła się
w brutalnych walkach i chaosie społecznym, musiano więc
wezwać króla Norwegii, by przywrócił
on porządek. Czy nie znaczy to, że Hobbes miał
jednak rację?
Niekoniecznie. Istnieje jeszcze inne możliwe wyjaśnienie.
W roku 1000, siedemdziesiąt lat po ustanowieniu Wolnej Wspólnoty,
Islandia została oficjalnie nawrócona na chrześcijaństwo,
co przerwało okres względnej wolności religijnej.
Przed tym większość Islandczyków czciło
pogańskich bogów nordyckich, było jednak wśród
nich również i grupa chrześcijan. Jeśli
było się chrześcijaninem, należało wraz
ze swymi pogańskimi sąsiadami płacić opłatę
świątynną, dla utrzymania świątyni wybranego
przez siebie naczelnika, co jednak do niczego więcej nie
zobowiązywało.
Jednak w 990 roku król Norwegii Olaf przysłał
grupę uzbrojonych misjonarzy chrześcijańskich
by nawracali groźbą i przemocą. Zdarzało się,
że ci, którzy odmówili uznania słowa Bożego
byli bici lub zabijani. Ponadto król pojmał i trzymał
jako zakładników odwiedzających Norwegię
krewnych wpływowych Islandczyków. Olaf groził,
że zabije lub okaleczy zakładników jeśli
Islandczycy nie ogłoszą chrześcijaństwa
swoją oficjalną religią.
Islandia - kraj pozbawiony surowców naturalnych i nie posiadający
armii, dla którego potężna i bogata Norwegia
była nieodzownym partnerem handlowym zmuszona została
potraktować groźby króla poważnie. Mimo
to wielu Islandczyków stawiło opór odmawiając
wyrzeczenia się swych pogańskich wierzeń.
Wyspa błyskawicznie podzieliła się na wrogie,
zwalczające się frakcje chrześcijan i pogan. Krwawa
wojna domowa wydawała się być nieunikniona.
Jednak katastrofy uniknięto w typowo islandzkim stylu: spór
oddano do arbitrażu. Podobnie jak dla autorów islandzkich
sag zupełnie naturalne były opowieści o tym, jak
można na drodze procesu skłonić duchy do opuszczenia
nawiedzonego domu i jak owe duchy posłusznie poddają
się werdyktowi sądowemu, tak równie naturalnym
było dla toczących spór religijny przeciwników,
których cały system społeczny opierał się
na unikaniu konfliktów przy pomocy dobrowolnego arbitrażu,
by przedłożyć sprawę poważanemu członkowi
wspólnoty - akceptowanemu przez obie strony - i uznać
jego werdykt za wiążący.
Wybór padł na Thogeirra Thorkelssona, wpływowego
pogańskiego naczelnika silnie związanego z obozem
chrześcijańskim. Thorkelsson zawyrokował na korzyść
chrześcijan i tak chrześcijaństwo stało
się obowiązującą religią dla wszystkich
Islandczyków. (Jest to uderzający przykład poszanowania
dla arbitrażu często cechujący kultury posiadające
prywatne lub zdecentralizowane systemy prawne. Trudno sobie dziś
wyobrazić podobne i równie skuteczne załatwienie
sprawy w przypadku Irlandii, Bośni, Południowej Afryki
czy Palestyny.)
Upadek islandzkiego pluralizmu religijnego w roku 1000 dał
o sobie znać wiek później, gdy wprowadzono przymusową
dziesięcinę. Ta opłata, którą zobowiązane
były płacić wszystkie gospodarstwa, podzielona
była na cztery części: pierwsza dla biskupa (Islandia
miała ich dwóch, jednego dla okręgu północnego,
i jednego dla trzech pozostałych okręgów), druga
dla miejscowego księdza, trzecią część
przeznaczano na pomoc biednym - na żądanie rolników
była zbierana i zarządzana przez wspólnoty (hreppar;
l. poj. hreppur), jak np. samodzielnie rządzące
się związki wzajemnej pomocy zrzeszające niezależne
gospodarstwa. Tak więc w tym przypadku miejscowa kontrola
została zachowana. Jednak czwarta i najważniejsza część
- opłata na rzecz terenów kościelnych [ang. Churchstead
fee] - przeznaczona była na utrzymanie kościelnych
zabudowań. To ta ostatnia, niepozorna część
dziesięciny najbardziej przyczyniła się do podkopania
islandzkiego systemu prawnego.
Wszystkie żyzne grunty na Islandii zostały w mniejszym
lub większym stopniu rozdzielone i zajęte w pierwszym
wieku osadnictwa, a Kościół nie był jeszcze
władny odebrać ziemię jej indywidualnym właścicielom.
Tak więc w Islandii kościoły chrześcijańskie
budowano nie na włościach kościelnych, ale na gruntach
prywatnych. Takie tereny nazywano gruntami kościelnymi (staðir,
l. poj. staður, [ang. Churchstead]). Pieniądze
zbierane w ramach dziesięciny na utrzymanie zabudowań
znajdujących się na gruntach kościelnych wędrowały
do ich właściciela, dlatego też posiadanie takiego
terenu stanowiło pewne źródło dochodu.
Rzecz jasna opłata na utrzymanie naczelnictw również
była przymusowa, ale płacąca ją osoba mogła
samodzielnie zadecydować komu chce ją przekazać.
Opowiadanie się za którymś z naczelników
nie zależało od miejscowej władzy, lecz było
wynikiem obustronnej umowy. Jeśli naczelnik nadużywał
swej władzy lub zaniedbywał obowiązki względem
danej osoby, wówczas mogła ona zastąpić
go przez konkurencyjnego naczelnika bez konieczności przenoszenia
się do innego okręgu. Pamiętajmy, że był
to element współzawodnictwa pozwalający kontrolować
poczynania naczelników.
Jednakże płacący dziesięcinę nie mieli
możliwości wyboru kościoła, na który
łożyli pieniądze, gdyż o tym decydował
biskup. Innymi słowy: właściciele terenów
kościelnych - z reguły naczelnicy, którzy zostali
księżmi - otrzymywali pieniądze bez względu
na to, co robili, przez co ich dochody nie zależały
od dobrej woli ich klientów. Stąd też i opłaty
kościelne, inaczej niż opłaty na rzecz naczelników,
nie zależała od decydującego czynnika odpowiedzialności
za czyny.
Ponadto opłata kościelna (znów inaczej niż
opłata na rzecz naczelników) opierała się
na wycenie majątku płatnika, co pozwalało na stopniowanie
opodatkowania i dawało możliwość wyciskania
pieniędzy z bogatszych. Oczywiście tylko z niektórych
- ci bowiem spośród nich, którzy byli jednocześnie
naczelnikami, zostali zwolnieni z opodatkowania swego wynagrodzenia.
Jako że funkcja naczelnika stała się dla piastujących
ją osób głównym źródłem
bezpośredniego i pośredniego dochodu, było to bardzo
wygodne dla naczelników, którzy przeforsowali uchwalenie
prawa o dziesięcinie na Zgromadzeniu Powszechnym (dziwnym
zbiegiem okoliczności składającym się wyłącznie
z naczelników!) pod pretekstem wspierania chrześcijaństwa
- religii, którą Islandczycy bardzo szanowali, co
po dziewięćdziesięciu siedmiu latach przymusowej
ewangelizacji nie jest niczym dziwnym.
Pierwotnie naczelnikami byli pogańscy kapłani. Stając
się chrześcijańskimi księżmi nie
byli oni zmuszeni do wprowadzania zbyt wielu zmian w swoim życiu.
Zgodnie z prawem islandzkim, pomijając daremne protesty ich
nominalnych zwierzchników - arcybiskupów norweskich,
księża mogli brać udział w procesach sądowych
i krwawych sporach. Co ważniejsze jednak mogli się
żenić i mieć dzieci. Dlatego gdy umierał
naczelnik-ksiądz, do którego należał teren
kościelny, prawo do podatku kościelnego z reguły
przechodziło na jego dzieci a nie na własność
Kościoła. Jako że ściągający opłaty
kościelne nie musieli już zabiegać o przychylność
swych klientów, rodziny, do których należał
teren kościelny mogły gromadzić bogactwa i władzę
bez tradycyjnych ograniczeń nakładanych przez rynek.
Z czasem bogactwa i władza stopniowo zostały skupione
w rękach kilku rodów - tych, które posiadały
grunty kościelne i dzięki dochodom z nich skupowały
lub umożliwiały swym krewnym odkupienie naczelnictwa
od innych. W Okresie Sturlungów doprowadziło to do
powstania uprzywilejowanych elit nazywanych stórgoðar
("wielcy" naczelnicy). Jako że łączna
liczba naczelnictw była ograniczona przez prawo, współzawodnictwo
pomiędzy poszczególnymi naczelnikami stawało
się tym mniej skuteczne im więcej tych funkcji wpadało
w ręce wpływowych rodów. Zmniejszenie konkurencji
oznaczało, że naczelnicy mogli żądać
dowolnie wysokich opłat za swe usługi, spychając
często podległych sobie członków zgromadzenia
do roli pozbawionych majątku poddanych. Gdy liczni naczelnicy
uzyskali na swym terenie pozycję monopolistów, zakiełkowała
w nich pokusa suwerennej władzy. Wolna Wspólnota zapadła
na powszechną w całej Europie, lecz nieznaną dotąd
na Islandii chorobę - feudalizm.
W sytuacji braku wcześniejszej kontroli nad nadużyciami
władzy, wielkie rody w Okresie Sturlungów tak wzrosły
w siłę, że były zdolne (po raz pierwszy w
historii Islandii), bez zasłaniania się wspieraniem
chrześcijaństwa, narzucić powszechny podatek,
z którego dochód przeznaczony był na umacnianie
rządzących elit. Co więcej teraz, gdy posiadanie
gruntów kościelnych stało się drogą
ku władzy politycznej, rywalizacja o owe grunty była
ważniejsza niż spory o tradycyjne rodzaje własności.
Wikłały one interesy większej liczby osób
co sprzyjało konfliktom a spory rozstrzygane niegdyś
przez sądy rozjemcze, teraz rozstrzygano na polach walki.
W roku 1000 niespotykane nigdzie indziej islandzkie instytucje
dobrowolnej koordynacji pozwoliły uniknąć wojny
domowej. Jednak owe instytucje jak i wspierający je wpływ
rynku, teraz były podkopane. Islandia po raz pierwszy ujrzała
prawdziwie wielkie bitwy stanowiące element walki o władzę
pomiędzy elitarnymi rodami i ich poszczególnymi stronnikami.
Był to Okres Sturlungów (1230-1262), nazwany tak od
imienia rodowego najważniejszej spośród wpływowych
familii.
Wpływy Norwegów pogłębiały jeszcze
konflikt. Król norweski zawsze czyhał z boku, a możliwość
zwerbowania go jako sojusznika stała się niezwykle
kusząca dla każdej ze zwaśnionych stron. Im bardziej
król Norwegii Haakon podsycał spory, niezgodę,
podejrzliwość i nieład, tym bardziej owe zmienne
sojusze i gry sił przyczyniały się do destabilizacji
kraju.
W końcu w 1262 roku król Haakon łaskawie zaproponował,
że zażegna konflikt, który sam pomógł
wywołać. Zrozpaczeni i wycieńczeni wojną
domową Islandczycy zgodzili się na jego propozycję
i oddali się pod norweskie panowanie. Islandzka Wolna Wspólnota
ustanowiona 332 lata wcześniej przez uciekinierów
z rządzonej tyrańską ręką swego pierwszego
władcy Haralda Jasnowłosego Norwegii, popadła ostatecznie
w jarzmo norweskiego króla.
WNIOSKI
Islandzka Wolna Wspólnota nie upadła dlatego, że
była zbyt anarchistyczna, lecz właśnie dlatego,
że była niewystarczająco anarchistyczna!
Przypuśćmy, że Islandia utrzymałaby konkurencję
w zakresie religii w taki sposób jak utrzymała ją
w dziedzinie prawa. Lub inaczej: że poprzestałaby wyłącznie
na dobrowolnym wsparciu religii zamiast wprowadzać przymus
płacenia dziesięciny. W obydwu sytuacjach właściciele
terenów kościelnych nie mieliby zagwarantowanego dochodu,
tym samym nie mogliby gromadzić majątków i władzy
nie będąc zależnym od konkurencji i swych klientów.
Co więcej, gdyby górna granica liczby naczelnictw
nie była ograniczona przez prawo, wówczas mogłyby
powstawać nowe naczelnictwa by stawić czoła wyłaniającej
się kaście rządzących. Strategia panujących
rodów polegająca na skupieniu w swych rękach
wszystkich naczelnictw nie miałaby sensu, bo nie wpływałaby
na zmniejszenie potencjalnej liczby niezależnych naczelników.
Stąd też zasady konkurencji nie zostałyby podkopane.
Gdyby, dajmy na to, pewna społeczność, zgromadziwszy
się dla wzajemnej korzyści, mogła ustanowić
naczelnictwo występując razem jako coś na kształt
zbiorowego naczelnika, wówczas siła wpływowych
rodów zostałaby gwałtownie podcięta. Wzmocniłoby
to lokalną kontrolę i odpowiedzialność za
czyny, przeciwstawiając się jednocześnie centralizowaniu
kraju. A przede wszystkim, gdyby nie było prawnych regulacji
dotyczących liczby naczelnictw (lub gdyby funkcjonowały
konkurencyjne kodeksy praw), ustanowienie prawa o dziesięcinie
byłoby o wiele trudniejsze. Niestety jednak prawna kontrola
nad naczelnictwami sztucznie ograniczała podaż na władzę
polityczną gdy jednocześnie prawo o dziesięcinie
sztucznie napędzało popyt na ową władzę.
Skupienie władzy w rękach nielicznych było tego
nieuchronną konsekwencją. Niestabilność islandzkiej
Wolnej Wspólnoty nie była konsekwencją jej anarchistycznego
charakteru, lecz leżała w rysach centralistycznych tego
systemu.
W upadku Wolnej Wspólnoty miały również
swój udział sąsiednie państwa o systemie
władzy centralnej. Gdyby Norwegia posiadała prywatny
czy też zdecentralizowany system prawny, nie byłoby
ani Olafa ani Haakona, którzy zniszczyli wolność
religijną i wzniecali konflikty na Islandii dla osiągnięcia
własnych korzyści. Problem sąsiednich państw
i wpływów przez nie wywieranych, stanowi jedną
z najważniejszych kwestii dyskutowanych i rozważanych
przez teoretyków prawa prywatnego.
Jednakże pomimo wewnętrznych tendencji monocetrycznych
i zewnętrznych nacisków monocetryzmu norweskiego,
islandzki zdecentralizowany system prawny był tak stabilny,
że ziarno zepsucia potrzebowało niezwykle dużo
czasu by wykiełkować: od wymuszonej konwersji na chrześcijaństwo
w końcu X wieku, poprzez przymusową dziesięcinę
u schyłku wieku XI, aż do ostatecznego załamania
w połowie XIII wieku. Czy to mają na myśli zwolennicy
Hobbesa mówiąc o niestabilności anarchii?
Ponadto, jak zauważył David Friedman, badania źródeł
historycznych pokazują, że wskaźnik morderstw na
Islandii w Okresie Sturlungów - epoki, którą
Islandczycy pamiętają jako pełną przemocy
i usprawiedliwiającą porzucenie ich dotychczasowego
systemu politycznego - był mniej więcej na tym samym
poziomie co obecnie w Stanach Zjednoczonych! Wcześniej zatem
Islandia była miejscem spokojniejszym nawet niż nasz
kraj dzisiaj.
Islandzki quasi-anarchistyczny system załamał się
dopiero w ostatnich trzydziestu latach swego istnienia - po trzystu
latach skutecznego funkcjonowania. Powinniśmy być bardziej
ostrożni określając jako nieudany, eksperyment
polityczny, który święcił triumfy dłużej
niż Stany Zjednoczone w ogóle istnieją.
Bibliografia:
Bruce Benson, The Enterprise of Law: Justice Without the State, Pacific Research Institute, San Francisco, 1990.
Jesse L. Byock, Feud in the Icelandic Saga, University of California Press, Berkeley, 1982.
Jesse L. Byock, Medieval Iceland, University of California Press, Berkeley, 1988.
Tom W. Bell, "Polycentric Law", Humane Studies Review, Vol. 7, No. 1, 1991/92.
David Friedman, The Machinery of Freedom: Guide to a Radical Capitalism, Second Edition. Open Court, La Salle, 1989. Chapter 44.
David Friedman, "Private Creation and Enforcement of Law: A Historical Case", Journal of Legal Studies 8, 1979.
Albert Loan, "Institutional Bases of the Spontaneous Order: Surety and Assurance" Humane Studies Review, Vol. 7, No. 2, 1992.
William I. Miller, Bloodtaking and Peacemaking, University of Chicago Press, Chicago, 1990.
Birgir T. Solvason, Ordered Anarchy, the State, and Rent-Seeking: The Icelandic Commonwealth, 930-1264, Ph.D. Dissertation in Economics, George Mason University, 1991.
Copyright © 2003-2006 ICELAND.PL
Wszelkie prawa zastrzezone - All rights reserved
|
|