28.01.2004r.

Mývatn - totalne 'zamuszenie'


Znaleźć się w okolicy jeziora Mývatn latem, gdy pięknie świeci słoneczko (a jeszcze lepiej tuż po deszczu), to 'niezapomniane' doświadczenie. Nie powiem, żeby było przyjemne. O co chodzi? Zacznijmy od początku...

Mývatn i jego okolice, to jedno z najciekawszych miejsc na Islandii, teren wyjątkowo aktywny geotermalnie, z różnorodnymi formacjami lawowymi oraz rajem ornitologicznym. Na tle tych wspaniałości, ta jedna zakała: Chironomidae (mýflugur) i Simuliidae (bitmý) - dwa spośród 50 rodzajów muszek występujących nad tym jeziorem, najbardziej natrętnych, jakie kiedykolwiek stworzyła matka Natura. Stworzenia te dały się we znaki już pierwszym osadnikom Wyspy, co ma swój wyraz w nazwie jeziora ( - mucha).

Muszki składają jaja na powierzchni jeziora (Chironomidae) lub w rzekach, w miejscu wypływu ich z jeziora (Simuliidae). Po wylęgu z jaj, larwy toną i osiadają w mule. Kiedy przekształcą się w poczwarki, dyfują do góry i pojawiają się na powierzchni już pod postacią dorosłego owada. Na każdym etapie rozwoju, muszki te są ważnym źródłem pożywienia dla ryb i ptaków, a nawet dla roślin (kiedy już padną, użyźniajac w ten sposób glebę). To jest jedyna pożyteczna rola, jaką odgrywają te wstrętne stworzenia, ale nie da się ukryć, że nie wiadomo, jak bez nich poradziłby sobie ożywiony świat jeziora Mývatn.

Mýflugur są niekąsające, zaś bitmý - owszem. Pierwsze znich są najpopularniejsze, ale to, że nie gryzą wcale nie jest pocieszające. Jak kłęby ciemnego dymu, czy kurzu unoszą się w powietrzu (szczególnie w okresie lęgowym). Są utrapieniem zwierząt, mieszkańców oraz turystów i nie ma na nie skutecznego środka. Jedyne co możemy dostać w miejscowych sklepach by się przed nimi chronić, to siatki zakładane na głowe, podobne do tych, które noszą pszczelarze. Nie podlega jednak kwestii, że problem pozostaje. Wprawdzie nie wchodzą nam już do oczu, uszu, czy ust (uwielbiają wydychany dwutlenek węgla), ale przeszkadzają okropnie. Nawet ekspresowe wyjście z samochodu prowadzi do tego, iż całe tabuny muszek znajdą się w jednej sekundzie w aucie. A trudno się ich pozbyć! Nie można robić zdjęć, gdyż pojawiają się natychmiast wokół człowieka i wszystko co widzimy w obiektywie, to szara chmura natrętów.

Muszki kąsające, pijące krew ludzką i zwierzęcą są już skrajnie uciążliwe. Zwierzęta, notorycznie kąsane, wpadają w szał, zaczynają uciekać, często robiąc sobie przy tym krzywdę. Muchy (już nie tylko te gryzące) tabunami wchodzą im do nozdrzy, oczu, uszu, pysków. Potrafią udusić zwierzę wypełniając mu przełyk!

Na przestrzeni dziejów islandzczycy doszli do wniosu, że tak okropne istoty nie mogły być stworzone przez Boga. Wyobrażają sobie, że muszki muszą pochodzić z rąk diabła (którego wizerunek przedstawia rys. obok), a tak dosłownie z jego... brody. Mówi się nawet, że są to 'wszy z diabelskiej brody'. I chyba coś w tym jest...

Jeśli więc wybieramy się nad Mývatn, lepiej zaplanować wizytę tam wiosną lub jesienią. Doznania i przeżycia będą o wiele ciekawsze i pełniejsze, bo nie będziemy się tylko skupiać nad ucieczką przed natrętnymi owadami.


Copyright © 2003-2006 ICELAND.PL
Wszelkie prawa zastrzezone - All rights reserved