Wczoraj rano w budynku przy ul. Skúlagata w Reykjavíku wybuchł pożar.
Płonący dom znajdował się blisko posterunku policji, więc ta przyjechała na miejsce zdarzenia
wcześniej niż straż pożarna.
Od razu zidentyfikowano, że ogień wydobywa się z mieszkania na drugim piętrze. Nie było jednak
wiadomo, czy ktoś znajduje się w tym czasie w mieszkaniu.
Policja wyważyła drzwi i dostała się do środka. Dym i ogień uniemożliwiały dokładne sprawdzenie
pomieszczeń. Kiedy oficerowie postanowili już wycofać się i zająć ewakuacją reszty budynku, jeden z policjantów,
Arnar Þór Egilsson, usłyszał nawoływania uwięzionej przez dym w pomieszczeniu kobiety.
Postanowił, mimo dużego niebezpieczeństwa, przeszukać dokładnie pomieszczenia.
No i miał rację. W kuchni znalazł kobietę, która nie była w stanie sama dostać się do wyjścia.
Policjantowi nic się nie stało. Uratowana kobieta przebywa teraz w szpitalu i jest w dobrym stanie zdrowia.
|